Tak, to nie żart. Ceny mieszkań dostępnych na rynku sprawiają, że dla większości Polaków własne mieszkanie to największy majątek, jaki udało im się w życiu zdobyć. Nie ma więc nic zaskakującego w tym, że decyzja o tym: kupić czy wynajmować, to najpoważniejsza decyzja w naszym dorosłym życiu.
Zwłaszcza że, nie ma siły zakup za gotówkę, w przypadku pierwszego, własnego mieszkania to rzadkość i zwykle musimy wspomagać się kredytem. Jak zdecydować, kupić czy wynajmować?
Aspekt mentalny przy kupnie, a przy wynajmie
Zwyczajnie, tak się w Polsce przyjęło, że własne mieszkanie to symbol dorosłości, dojrzałości i zaradności życiowej. Rynek najmu jest słabo rozwinięty, zwłaszcza gdy mowa o tym długoterminowym. To nie jest wina wyłącznie mentalności, ale także tego, że do tej pory nasze przepisy nie chronią w wystarczającym stopniu praw żadnej ze stron. Właściciele obawiają się niewypłacalności lokatorów, dewastacji i braku możliwości pozbycia się niechcianego najemcy.
Z kolei najemcy obawiają się, że właściciel może w każdej chwili kazać im opuścić mieszkanie, więc niechętnie inwestują nawet w drobne naprawy, remonty czy personalizacje mieszkań.
Korzyści z najmu
Tymczasem, na świecie wynajem to powszechna forma użytkowania mieszkań. Według danych statystycznych tylko 14% Polaków mieszka w wynajmowanych mieszkaniach, podczas gdy w Niemczech to połowa mieszkańców, a w Szwajcarii większość.
Realnie, wynajmem to dobra opcja mieszkaniowa. Zapewnia nam większą mobilność, w przypadku zmiany pracy, pozwala także na elastyczny dobór standardu zależny od naszej sytuacji materialnej. Gdy powodzi się nam lepiej możemy zamieszkać w atrakcyjnej lokalizacji, na przykład w centrum dużego miasta, gdy gorzej dokonać zmiany. Niestraszny nam wyjazd z miasta do innej miejscowości, gdyż najdziemy atrakcyjną posadę i wreszcie jeszcze jedno: nie wiąże nas kredyt hipoteczny.
Korzyści z własnego mieszkania
To rozwiązanie pełne zalet: mamy swój lokal, z którym możemy zrobić, co tylko mamy ochotę i dowolnie go przerabiać i modernizować. Stop, to nie do końca prawda: zawsze wiąże nas prawo budowlane, spółdzielcze oraz sąsiedzi. Szczególnie ten ostatni czynnik, który rzadko jest brany pod uwagę, potrafi naprawdę być nieszczęściem i sprawiać, że z wymarzonego mieszkania pozostaje nam koszmar meczenia się z głośnym i męczącym sąsiadem, ingerującym w nasze życie.
Dodatkowo mieszkanie mocno nas wiąże z miejscem, nie ma co, to najmniej płynna inwestycja i dość trudno szybko je spieniężyć, zwłaszcza gdy nadmiernie przesadzimy z entuzjazmem i zbyt wiele zainwestujemy w wykończenie.
Zakup mieszkania to kredyt
Niestety, zawsze tak jest, że po latach tłustych, przychodzą te nieco chudsze. Tak, jak po kryzysie pierwszej dekady mocno ucierpieli wszyscy ci, którzy zaciągnęli kredyt we franku, tak teraz kłopoty mają kredytobiorcy złotowi, którzy nie skorzystali z dobrodziejstwa ubiegłorocznego stałego oprocentowania kredytu. Zmiana stóp procentowych oznacza wzrost raty i to znaczący, choć do niektórych dotrze z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Tylko jest jeszcze jeden aspekt, ta zmiana oznacza, że przeciętnym Kowalskim i Nowakom właśnie znacząco spadła zdolność kredytowa i nie mają szans na pożyczkę.
Rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich?
Na pewno na rynku nieruchomości niezbędna jest określona regulacja formalna najmu. Zapewne pewną formą szansy byłby najem instytucjonalny, bo umowa byłaby standardowa, a najemcy nie groziłaby sytuacja, w której właściciel nakazuje szybkie opuszczenie lokalu.
Wada rozwiązania to kolejne wywindowanie cen mieszkań, bo inwestorzy instytucjonalni zapewne wykupywaliby je „na pniu”. Tylko mogliby to być przeciętni Polacy, gdyby tylko została dobrze opracowana forma inwestowania w fundusze nieruchomości.
Decyzja jest wielowątkowa. Ja wciąż nie wiąże ze sobą jednego miejsca zamieszkania na stałe, więc pozostaje wynajem